Kolejnym
wielkim mistrzem, którego podziwiał, i który był dla niego archetypem
wierzącego był Millet. Pisał o nim w
jednym ze swych listów pisał „Och, Millet!
Millet! Jak on namalował ludzkość i To, co na Wysokościach, co tak bliskie i
święte! I pomyśleć dzisiaj, że ten człowiek płakał, kiedy zaczynał malować, że
Giotto i Fra Angelico malowali na kolanach, a pełen strapień, wrażliwy
Delacroix... niemal z uśmiechem".
"Nie potrafię tego
dokładnie wyrazić. To musi być je ne sais quoi w człowieku, które zamyka
mu usta i każe mu być aktywnym -- to pewien dystans [obecny w nim] nawet wtedy,
kiedy zabiera głos -- powtarzam: [chodzi] o wewnętrzną siłę, która pcha go ku
działaniu. W ten sposób osiąga się wielkie rzeczy -- dlaczego? Bo ma się
wewnętrzne uczucie przyzwolenia na to, co ma przyjść. Pracuje się -- co dalej?
Nie wiem".
Jean-Francois
Millet – Kobiety zbierające kłosy
Millet chętnie malował
chłopów ciężko pracujących w polu, podkreślając rytm życia zgodny z porami
roku. Nie ma tu pasji ani dramatu, lecz praca jaką wykonują pochylone nad
ziemią kobiety jest życiem dla biednych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz