W październiku 1880 roku rozpocząłem naukę rysunku w
Brukseli- kopiowałem obrazy Mileta. Po
raz kolejny zdecydowałem się odwiedzić rodziców, tak więc czas od kwietnia do grudnia 1881 roku
spędziłem w Etten. Tam czekał mnie kolejny zawód miłosny- zostałem odrzucony
przez kuzynkę Kee i postanowiłem wyjechać do Hagi. Serdecznie przyjął mnie tam
mój krewny- malarz Mauve.
Pewnego dnia, przechadzając się ulicami miasta spotkałem
Krystynę. Była ona prostytutką. Przygarnąłem tę brzydką, pijaną i w dodatku
brzemienną istotę i opiekowałem się nią przez dwadzieścia miesięcy.
Po raz kolejny moje życie się skomplikowało. Ojciec nie
rozumiał mojego zamiłowania do sztuki, równocześnie zerwałem z Mauvem i
Izraelsami ze szkoły w Hadze.
W grudniu 1883 roku zawitałem do Nuenen, gdzie poświęciłem
się sztuce- robiłem studia wrzosowisk, chałup, tkaczy, chłopów.
Wkrótce po śmierci ojca, w listopadzie 1885 wyjechałem do
Antwerpii. To był chyba moment zwrotny w
moim życiu. Tam poznałem Rubensa, a razem z nim radość życia. Wtedy też po raz
pierwszy spotkałem się ze sztuką japońską. Zachwyciła mnie ona, dlatego też
zacząłem kupować drzeworyty- crepons, które dumnie wieszałem w swoim pokoju,
aby następnie je kontemplować i studiować. W lutym 1886 roku postanowiłem
pojechać do Paryża, gdzie czekał na mnie troskliwy i kochający brat Theo. Tam
olśniły mnie obrazy impresjonistów. Poznałem Pissarra, Degasa, Gauguina,
Signaca. W czerwcu zapisałem się do atelier Cormon, gdzie poznałem nowych
przyjaciól- Toulous- Lautreca i Emila Bernard. Z zapałem malowałem ulice
Paryża, portrety, kwiaty. Nagrodą było
wystawienie moich prac wraz z obrazami Moneta, Guillaumina i Signaca. Francuski
impresjonizm wywołał we mnie przełom. Odczuwałem wielką potrzebę wyzwania.
Pracowałem jak szalony, czego efektem było 200 obrazów w ciągu 20 miesięcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz