sobota, 17 grudnia 2011


W październiku 1880 roku rozpocząłem naukę rysunku w Brukseli- kopiowałem obrazy Mileta.  Po raz kolejny zdecydowałem się odwiedzić rodziców, tak więc  czas od kwietnia do grudnia 1881 roku spędziłem w Etten. Tam czekał mnie kolejny zawód miłosny- zostałem odrzucony przez kuzynkę Kee i postanowiłem wyjechać do Hagi. Serdecznie przyjął mnie tam mój krewny- malarz  Mauve.
Pewnego dnia, przechadzając się ulicami miasta spotkałem Krystynę. Była ona prostytutką. Przygarnąłem tę brzydką, pijaną i w dodatku brzemienną istotę i opiekowałem się nią przez dwadzieścia miesięcy.
Po raz kolejny moje życie się skomplikowało. Ojciec nie rozumiał mojego zamiłowania do sztuki, równocześnie zerwałem z Mauvem i Izraelsami ze szkoły w Hadze.
W grudniu 1883 roku zawitałem do Nuenen, gdzie poświęciłem się sztuce- robiłem studia wrzosowisk, chałup, tkaczy, chłopów.
Wkrótce po śmierci ojca, w listopadzie 1885 wyjechałem do Antwerpii.  To był chyba moment zwrotny w moim życiu. Tam poznałem Rubensa, a razem z nim radość życia. Wtedy też po raz pierwszy spotkałem się ze sztuką japońską. Zachwyciła mnie ona, dlatego też zacząłem kupować drzeworyty- crepons, które dumnie wieszałem w swoim pokoju, aby następnie je kontemplować i studiować. W lutym 1886 roku postanowiłem pojechać do Paryża, gdzie czekał na mnie troskliwy i kochający brat Theo. Tam olśniły mnie obrazy impresjonistów. Poznałem Pissarra, Degasa, Gauguina, Signaca. W czerwcu zapisałem się do atelier Cormon, gdzie poznałem nowych przyjaciól- Toulous- Lautreca i Emila Bernard. Z zapałem malowałem ulice Paryża, portrety, kwiaty.  Nagrodą było wystawienie moich prac wraz z obrazami Moneta, Guillaumina i Signaca. Francuski impresjonizm wywołał we mnie przełom. Odczuwałem wielką potrzebę wyzwania. Pracowałem jak szalony, czego efektem było 200 obrazów w ciągu 20 miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz